sobota, 5 października 2013

Moje róże cz.1

     Kolejną ozdobą mojego ogrodu są róże. Nie mam ich za wiele, ale bardzo je lubię. Jedne są mniej, inne bardziej udane, niektóre mnie zawiodły, niektóre mile zaskoczyły.
      W naszym ogrodzie dawno temu dziadkowie mieli dwa miejsca, gdzie rosły: z przodu przy furtce i przy altanie. Były chyba ciemnoczerwone i dość wysokie, nie wiem jak się nazywały.  Po śmierci dziadków zdziczały i musieliśmy je usunąć. 
     Nie wiem dokładnie kiedy kupiłam swoje pierwsze róże, ale mogło być to z 15 lat temu. Potem dokupiłam pierwsze róże, których znałam nazwy: 6 sztuk Gloria Dei (Peace). Prosiłam o czerwone, ale młody student w szkółce myślał, że Gloria Dei są czerwone. 

Gloria Dei



Gloria Dei





























Kolejne kupiłam po latach. W supermarkecie kupiłam Polarstern (miał być Chopin), Pastellę, Louise Odier (o jej aromacie i ... smaku jeszcze tutaj opowiem).

Polarstern

Jak już się oswoiłam  z obecnością róż w ogrodzie zaczęłam zamawiać w profesjonalnych szkółkach. Sięgam po różne odmiany i te historyczne pięknie pachnące, i rabatowe, i angielskie. A czasami jakaś mi się spodoba i po prostu ją kupuję.

Pastella

Louise Odier


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz