piątek, 7 lipca 2017

Wełną nie szydełkiem, a kajakiem!

     To wszystko przez  Anetę i Macieja!  Wymyślili, że skoro ciężko się spotkać w gronie naszych przyjaciół, to wygnają nas na rzekę, każą wiosłować, a że wysiłek fizyczny powoduje wydzielanie endorfin, to jeszcze będziemy mieć z tego radochę. I chyba właśnie możliwość spotkania i pogadania właśnie skusiła nas do udziału w spływie. Bałam się, ze kajaki będą niewygodne  i mój kręgosłup tego nie wytrzyma, a może gdzieś na szykanie wpadnę do wody i razem ze mną aparat. Ale nic się nie stało, a kajaki były wygodne. 
     Trasa była malownicza, organizator www.nowymlyn.com nie zawiódł. Na trasie ubyło nam lat, świeże powietrze i radość ze spotkania to sprawiły! Pod koniec niestety nieźle lunęło i z kajaków wychodziliśmy w strugach deszczu. jedynym plusem tego było to, że nie myliśmy kajaków, bo deszcz nas zastąpił! Potem się przebieraliśmy w coś suchego ...pod lipą!
Zdjęcia robiło się ciężko, bo chybotało, jak tylko próbowałam się odwrócić, ale pamiątka jest!
     Po powrocie na start - biesiada! Przepyszne pyry z gzikiem, miejscowy chleb pytlowy, karkówka z warzywami - miód po prostu! I lekkie piwo portowe bardzo smaczne! Był czas na rozmowy i wspominanie, to był dobry czas! Była muzyka na żywo, pan śpiewał miłe piosenki i grał na gitarze. Macieju, Aneto, Elu, Krystyno, Agnieszko, Jurku, Szymonie, Stasiu - dziękujemy za pięknie wspólnie spędzony dzień!