niedziela, 31 lipca 2016

Trześcianka

     Po drodze była Trześcianka. Jechaliśmy z Teremisek do Giełczyna. W zeszłym roku jechaliśmy tą trasą w odwrotnym kierunku, ale zdjęć nie zrobiliśmy, bo było późno, ciemno i chcieliśmy dotrzeć na miejsce o przyzwoitej porze. Tym razem zatrzymaliśmy się i obejrzeliśmy tą piękną wieś z tradycyjnymi zdobionymi domami, jedną z trzech w Krainie Otwartych Okiennic. To prawda, że taki widok zapiera dech. Przy kilkudziesięciu tradycyjnych domach każdy inny, chociaż najpiekniejszy nie miałby racji bytu. Mieszkańcy pielęgnują tradycję, nawet pewnie pomimo niewygód. Przy niektórych domach widać wielką dbałość  o szczegóły zdobień i czuć iskierkę rywalizacji.


























Kilka domów nie miało gospodarza. Widać, że drewno zszarzało, a wokół zarosło. Może ktoś się nimi zaopiekuje?





We wsi piękna  Cerkiew p.w. św. Michała Archanioła z 1864 r. Jakoś miło mi się zrobiło, bo moja parafia też jest pod tym wezwaniem, chociaż katolicka i na drugim końcu Polski. Jakbym poczuła, że Archanioł z muru puścił do mnie oko.








Z jednego domu wyszła kobieta, a za nią ... owieczka. Taka byłam zdziwiona, że zagadnęłam panią o to, a ona wyjaśniła, że owieczka woli między ludźmi niż z owcami i tak za nimi chodzi. Miło było, że pani wpusciła mnie do obejścia i pozwoliła owieczkę sfootografować.




Były to piękne chwile spędzone w tym niezwykłum miejscu. Czułam się, jakbym oglądała piękną bajkę. My pojechaliśmy dalej, a bajka i codzienne życie mieszkańców Trześcianki pozostały tam...

czwartek, 14 lipca 2016

Dziedzinka

     Kto słyszał o Simonie Kossak, ten wie czym jest Dziedzinka. Kto nie słyszał o Simonie Kossak, niech sięgnie po książkę "Simona" Anny Kamińskiej. 
     Kiedyś jadąc do pracy w zeszłym roku, usłyszałam w radiowej Trójce audycję zapowiadającą tą książkę. Zaintrygowałam mnie, zwłaszcza,że o Simonie nie słyszałam. Ale dlaczego o niej nie słyszałam do tej pory? Nie mogłam tego pojąć. Czytałam zawsze z zainteresowaniem o jej przodkach: Jerzym, Wojciechu, Juliuszu. Jako dzieciak ślęczałam nad albumami z reprodukcjami. Ale o Simonie nie wiedziałam nic, nawet nie istnieje... Kupiłam od razu książkę i już wiedziałam. Zafascynowała mnie jej osoba, jej podejście do ochrony przyrody, zwierząt, Puszczy Białowieskiej. Książka powstała, bo musiała, bo życie profesor Simony Kossak było niewątpliwym tematem na książkę. Więcej nie napiszę o niej, odsyłam do lektury. Sama muszę jeszcze przeczytać "Sagę Puszczy Białowieskiej" jej autorstwa. Miałam jeszcze okazję przejrzeć "Spotkanie z Simoną Kossak" autorstwa Lecha Wilczka. 
Byliśmy w Puszczy Białowieskiej w czerwcu. Bardzo chciałam zobaczyć leśniczówkę Dziedzinkę na skraju Białowieskiego Parku Narodowego. W końcu tam dotarłam pogryziona przez komary i muchy końskie, ale szczęśliwa. Obecny tam pracownik Parku pozwolił zrobić trochę zdjęć. To była niezwykła chwila.



















     Na koniec chciałabym napisać, że podoba mi się forma, w jakiej znajduje się opuszczona leśniczówka. Budynki są zachowane w dawnej formie, ale zabezpieczone. Wokół ogród z lekka dziki, bo jaki ma być w środku puszczy? Ale posadzone w kępach wśród skoszonej trawy parzydło, irysy syberyjskie, paprocie - pióropuszniki strusie, dają wrażenie przytulnego ogrodu. W miejscu dawnego oczka trochę zarośnięte, ale to nie przeszkadza, króluje tu rosa rugosa i mieszkają zaskrońce.