niedziela, 20 grudnia 2015

Ewolucja wózka - suplement rodzinny z lat 60-tych

     Szperam wiecznie po rodzinnych albumach i kartonikach. Nawet cudzych! Dopominam się wśród znajomych przyjaciół i krewnych o fotografie własne lub dzieciaków we wózkach. Zawsze spotykam się z entuzjazmem: oczywiście, świetnie, super! I z reguły kończy się to kolejną perełką w moim wirtualnym zbiorze wspomnień wózkowych.
    Tym razem sama stwierdziłam, że pominęłam kilka z kartonika dziadka Edmunda. Tam mój Maciej i jego braciszek na miłych nostalgicznych fotkach.


Chrzest Macieja 1966r. Od lewej dziadkowie Ignacy i Bronisława, chrzestni Jacek i Elżbieta oraz mama i tata.

Maciej z rodzicami

Maciej z ciocią Anią, mamą i babcią Irką

Chrzest Jędrka. Wilda 1967r.

Chrzest Jędrka. Wilda 1967r.

Chrzest Jędrka. Wilda 1967r.

Chrzest Jędrka. Wilda 1967r.

Chrzest Jędrka. Wilda 1967r. Już w domu, bez wózka,
ale miłe pamiątkowe zdjęcie rodzinne.
Zdjęcie spacerowe, ok 1969r Maciej i Jędrek

Zdjęcie spacerowe, ok 1969r. Maciej i Jędrek

Zdjęcie spacerowe, ok 1969r. Maciej i Jędrek
Babcia Irena Skrzypczak z wnukiem na spacerze,
nie wiem jakim, a w tle jedzie warszawa. 

Ciocia Mira z Romanem? 1969?

Jędrek na balkonie na Pamiatkowej

Jędrek na balkonie na Pamiatkowej
I znalazłam jeszcze kilka zdjęć z Pamiątkowej z dzieciakami:

Maciej, 1969?

Maciej 1966r. Dziadek Edmund z flaszką!

Maciej 1966r. Trzyma ciocia Ania.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dalie 2015 cz.5

     Dalie już dawno odpoczywają w skrzynkach. Zazwyczaj mówię, że po daliach płacze się jeden dzień, a następnego już planuje się nasadzenia w przyszłym roku. Przegladam teraz dalie znajomych w internecie, oferty sklepów i zastanawiam się, co by pasowało do moich dalii, które rosły i kwitły w tym roku w moim ogrodzie. Oczywiście pomysłów masa, oferta też, ale jest jeden problem - miejsce w ogrodzie! No i oczywiście konieczność zachowania pewnej równowagi. Daliowe rabaty sa u mnie elementem ogrodu  a nie jego sednem. Ale napewno kwitnienie dalii późnym latem jest zwieńczeniem całego sezonu w ogrodzie. Po nich to tylko niedobitki róż i powojników potrafią dawać kolor w ogrodzie. No chyba, że ktoś jest miłośnikiem astrów, to jeszcze się jesienią nacieszy!

A do naszych karp warto zajrzeć 2- 3 razy podczas zimy, tak dla spokojności! Jeśli się zbyt suszą, można lekko omglić wodą ze spryskiwacza, ale delikatnie. Czasami ciasno ułożone karpy wymagaja przewietrzenia (wystarczy je trochę w skrzynkach poprzekładać). Ja nie robię takich zabiegów, bo mam trochę tego za dużo i fizycznie to niemożliwe, ale warunki mam dobre więc nie muszę.

Zapraszam do obejrzenia:

Gwiazdy w ogrodzie

Dalie 2015

Dad's Favorite
Cornel
Honka Wit

Marie Schnugg

Honka
Rawhide
Akita i Alaska

Anna Donatz
Graceland
Rocco

Apache
Canary Fubuki

Preference

Sugar Cane

Tutti Frutti


piątek, 30 października 2015

Jesienne pichcenie

   Urosły w ogrodzie pomidory, urosły i dynie. Lubię ten moment, bo to czas zupy i kompotu z dynii i objadanie się pachnącymi pomidorami. 
   Dyń posadziłam wiele, ale ze względu na suszę niewiele zawiązanych owoców przetrwało. Miałam plany na dynię makaronową ze sosem albo na dynię piżmową zapiekaną z masłem i przyprawami. Niestety zebrałam kilka niezbyt okazałych dyń w tym Muscat de Provance, która u jednych robi się pomarańczowa, a u mnie została zielona...



Z dyń oprócz zupy i kompotu robię placki oraz piekę ciasto dyniowe.
Przepisów na zupy jest wiele, praktycznie co dom, to zupa. Ja połączyłam słodki, słony i pikantny smak. Rozgotowuję kawałki dyni w małej ilości wody razem z połową pikantnej papryczki (też rosną w ogrodzie).





     Papryczka jest bardzo ostra i w zasadzie jej połowa wystarcza na średni garnek zupy. Jest doskonała do sosów, lekko aromatyzuje paprykowo potrawy. W ogrodzie rośnie bezproblemowo, ja miałam je w szklarni, ale pod chmurką rosną równie ochoczo. Potrzebują słońca i nieco wody. Bezproblemowe, nie łapią żadnych chorób.









Zupę po rozgotowaniu przyprawiam solą i cukrem(do smaku, ale ja nie żałuję, musi mieć konkretny smak), dodaję mleka i blenduję na gładko. I to praktycznie zupa gotowa, ale jeszcze w tej zupie gotuję małe twarde kluseczki kulane. Takie w kształcie wrzeciona długości 2cm. I posypuję prażonymi pestkami dyni.


I jeszcze kompot robię! Kroję dynię na niewielkie kawałki. Zagotowuję wodę z octem, cukrem i goździkami. Do gotującej wody wrzucam pokrojoną dynię i gotuję 10-12 min. Potem jeszcze czekam do ostygnęicia i naciągnięcia smaku przez dynię (tak z godzinkę lub najlepiej więcej).



I po raz pierwszy zrobiłam dżem z zielonych pomidorów. Dość sporo tego było po panicznym zrywaniu przed pierwszymi przymrozkami.


Pokroiłam, dodałam sok z całej cytryny, rozgotowałam (w soku własnym na małym ogniu), potem przetarłam przez sito, dosłodziłam i zredukawałam płyn do pożądanej gęstości. Jest smaczny, orzeźwiający, podobny do agrestowego. Ja jem z serami i pasztetem, można też z pieczywem, ale nie za dużo ze względy na obecność glikozydów (solaniny).








niedziela, 18 października 2015

Miodwa

...  a właściwie miodwa łąkowa (Mellinus arvensis). Postanowiłam o niej napisać z myślą o tych, co jak widzą owada w paski, trzepią je packą, bo to ... osa.
Mieszkają u mnie w ogrodzie i miałam okazję je trochę poobserwować. Najpierw zauważyłam miniaturowe kopczyki z piasku z centralną dziurką. Za sekundę coś z niej wyleciało, nie zauważyłam co. Potem już widziałam, że to coś śmiesznego, czego nigdy wcześniej nie widziałam. Pobiegłam po obiektyw makro i zrobiłam kilka zdjęć. Dopiero w powiększeniu można ją podziwiać, naprawdę jest urocza z tymi swoimi wielkimi oczami. Dopiero potem znalazłam w książce, co to jest, a potem doczytałam w necie.
To bardzo pożyteczne zwierzę, poluje na muchy. Błyskawicznie je łapie i zanosi do piaszczystej jamki dla dzieci tzn larw. Potem jeszcze wiele razy widziałam jak polowały na drzewie i na stole biesiadnym w ogrodzie, gdzie muchy zwabił zapach jedzenia.

Tu widać, jaka jest malutka: siedzi na kwiatku bylicy Schmidta.




Tu ze złapaną muchą