Pomiędzy jabłonią a uschniętą wiśnią przechodziliśmy po rozsypanej korze. Zamarzyła mi się pseudo ścieżka po której można by legalnie kroczyć. Znalazłam w Internecie pomysł. To był pomysł skierowany dla dzieci, które się w ogrodach często nudzą (ja się nie nudziłam, np karmiłam ślimaki, łapałam jaszczurki i żaby, wydłubywałam glinę z drogi i lepiłam garnuszki i ostrzyłam nożem patyczki). We mnie pozostało zamiłowanie do babrania. Postanowiłam zrobić z betonu liście, a z nich ścieżkę. Ważne jest, żeby mieć duży i ładnie ożebrowany liść. My mamy hosty o sporych liściach, ale mógłby być to np łopian.
Na rozłożone liście należy wyłożyć urobiony beton (my kupiliśmy gotowy w worku tzw. szybki). Maciej urobił mi we wiadrze, ale moje koleżanki stwierdziły, że to nie jest cięzko i sama bym tez dała radę. Nie wiem tylko, czy oby na pewno, zresztą w dwójkę zawsze raźniej. Po 2 dniach odwróciłam i odkleiłam liście. Obawiałam się, czy oby na pewno się odkleją. Nie było z tym problemu. Pozostałe resztki, których nie mogłam wyszarpnąć, wyszły bez problemu jak obeschły. Jeszcze kilka dni schły na tarasie, po czym umieściłam je na miejscu docelowym po uprzednim zaimpregnowaniu środkiem do gresu. Nie wiem, czy to było konieczne, ale tak na wszelki wypadek.
W planie mam jeszcze kilka sztuk, bo przydałyby się podstawki pod piwko czy kawkę przy hamakach. Szklanki na trawie potrafią się przewrócić...