Zaczęło się lato,
czas tłoku w ogrodzie, walki o słońce i wodę. Czas dojrzewania owoców,
kwitnienia kwiatów.  Rozwinęły się
dojrzale liście host w cienistej stronie naszego ogrodu.  Lubię je za ich spokój, trwałość i
różnorodność.  Mam tylko lekkie symptomy
hostomaniactwa i przyznaję, że nie wyobrażam sobie ogrodu bez tych roślin
przeplecionych żurawkami, tawułami, paprociami. Dzięki nim cień naszych drzew
owocowych i bzu nie jest bezużyteczny, dzięki nim uporządkowałam wreszcie kilka
zakątków ogrodu. Za chwilę będą kwitnąć, to kolejny miły etap. 
|  | 
| Thunderbolt, w tle Sum and Substance | 
|  | 
| Kwitnie Likeside Blue Jeans, w tyle Frosted Jade, z lewej Likeside Dragonfly | 
Cześć host już jest "dojrzała" i w pełni roztaczają swój urok. Niektóre są jeszcze drobne, liście nie osiągnęły swojej dolelowej wielkości. Nawet mam kilka roślin, które są niezidentyfikowane odmianowo, muszę poczekać aż się rozbujają.
|  | 
| Nie jestem pewna co to, Twilight? | 
|  | 
| Fre and Ice | 
|  | 
| Mama Mia? | 
 A niektóre po kilku latach bytności w moim ogrodzie, całkiem ładnie się prezentują, choć może ze względu na spartańskie warunki nie są nadwyraz okazałe.
|  | 
| Pineapple Poll | 
|  | 
| Joseph | 
 Najstarsze moje hostowisko pod renklodą. Śliwa jest kłopotliwa, bo przyciąga mszyce. Potem z drzewa kapie spadź, która osadza się na hostach i je brudzi. Czasami uda nam się przegnać mszyce, czasami nie zdążymy.
CDN