Dokarmianie ptaków zaczęłam dość wcześnie, bo dostałam od kolegi zeszłoroczna karmę. Wróble i mazurki nie pogardziły, były szczęśliwe. jak tylko karma mieszana się skończyła, pojechałam do sąsiada i zakupiłam 20 kg niełuskanego słonecznika. Można też u niego kupić proso i pszenicę, ale te zboża nie cieszą się powodzeniem. już od początku przylatywały sikory sosnówka, czarnogłówki, widziałam też czubatkę. stałymi gośćmi są wróble, mazurki, dzwońce, zięby oraz sierpówki. Bywa szczygieł, czyż grubodziób i krogulec, ale on zainteresowany jest zupełnie czymś innym.
Niestety od początku dokarmiania ptaków miałam tylko jeden pogodny dzień. Poza tym mam łokieć tenisisty i ciężko mi poruszać nowym, nieco dłuższym i cięższym obiektywem. Czasami używam monopoda, ale nie zawsze wszędzie z nim dojdę. Mam też nadzieję, ze pogoda wreszcie zrobi się zimowa, a mu naprawimy drewniany stojący karmnik i wystawimy czatownię, bo na razie robię przez szyby albo z okna dachowego.
Przepraszam za jakość niektórych zdjęć, bo pogoda bywała naprawdę paskudna.