W zamyśle ten cały blog miał być o Poznaniu i historiach rodzinnych. Ale pojawiły się inne zainteresowania i posty o innych tematach. Zaś temat poznański zupełnie zaniedbałam. Może dlatego, że mieszkając na peryferiach centrum Poznania od wielu lat omijam.
Wracam więc na chwilę do tematu poznańskiego. Cmentarz na Górczynie w Poznaniu znam od urodzenia niemal. Tam pochowani są moi pradziadkowie Kaźmierczakowie, moi dziadkowie Wizowie, pradziadek Macieja, mój chrzestny wujek Kaziu, ostatnio tam spoczęła moja znajoma z młodych lat, którą bardzo miło wspominam - Kaja.
Nie będę pisała o historii cmentarza. Informacje o tym można znaleźć w Internecie i nie będę tego powielać. Cmentarz jest piękny z malowniczymi alejami drzew. Kiedy zmarł mój dziadek, chodziłam tam z babcią na jego grób i potem zbierałyśmy tam żołędzie. Nad grobem mojej prababci rośnie wielka wierzba płacząca. Wygląda nieziemsko, ale niestety bardzo bałagani. Cały cmentarz jest piękny dzięki niesamowitym drzewom oraz unikatowym pomnikom postawionym przez rodziny zmarłym. Warto go odwiedzić właśnie teraz u schyłku lata albo jesienią.
Na cmentarzu spoczywa bohater niedawno przeczytanej książki "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" Kazimierz Nowak. Niestety nie jest znane miejsce jego pochówku, istnieje tylko grób symboliczny.
Kilka migawek z cmentarza:
Pamiątkowy grób Kazimierza Nowaka |