Karmniki mamy w ogrodzie trzy. Jeden to ten wycięty przez Macieja z jednego kawałka drewna. Przed nim własnie stoi czatownia. Drugi - główny - wisi na jabłoni. Zrobiłam w nim wiele zdjęć ptaków oraz kilka lat temu miałam w nim kamerkę i robiłam filmy. Trzeci - to maleńki rezerwuar wiszący na brzozie,naprzeciwko kuchennego okna.
W tym sezonie ptaki niezbyt chętnie przylatują do karmników. Jest za ciepło, nie ma śniegu. Zawsze chętne są wróble, mazurki, dzwońce, sikory i sierpówki. Pod karmnikami pojawiły się zięby, kosy i rudzik.
W czatowni ostatnio siedziałam w grudniu. Może dlatego, że pogoda była cały czas kiepska w weekendy, było ciemno i mokro. Jeden dzień tak wiało, ze przewróciło czatownię i cała zmokła od wewnątrz. Postawiłam ją pod dachem, rozpięłam i wyschła. dziś na szczęście nadawała się do użytku. Ale podczas schnięcia zamieszkał chyba w nim jakiś kot, bo były ślady łapek i trochę pachniało kotem.
Co dziś udało mi się sfotografować: