Pogody nie było. Pochmurno, ciemno, wiało. Ale mus był jechać, bo ciekawość, co tam się dzieje była silniejsza. Chcieliśmy też bardzo wypróbować mój samochód w terenie oraz obiektyw Macieja. Jedno i drugie zdało egzamin. Samochód dobrze dał sobie radę w terenie, a zdjęcia wyszły dobrze.
Zawsze to miło posiedzieć w terenie, oderwać się od telewizji, komputera. Nad rozlewiskiem krążyły myszołowy i sokół wędrowny. Woda się podnosiła, a w niej stada gęsi i krzyżówek. Były też jak zawsze łabędzie krzykliwe, widzieliśmy również gągoły, bielaczki, gęsiówki egipskie. Stada szczygłów żerowały na suchych roślinach na łące. I mnóstwo pięknych czapli i białych, i siwych.
Już bym chciała jechać kolejny raz...