Bardzo nam smutno. Po krótkiej chorobie zmarła nasza kochana seniorka rodu - ciocia Józefa.
Trudno cokolwiek powiedzieć. Sama mówiła, że życie jest takie piękne, że chętnie żyłaby 120 lat.
Niezwykle miło pamiętam spotkania z nią: odwiedziny u nas w Kiekrzu - bardzo smakowała jej moja botwinka. I nasze ostatnie spotkanie u cioci Basi w Boruszynie. I moje odwiedziny we Wrocławiu w jej domu. Dostałam wtedy od niej piękny obrus filetowy. Właśnie leży na moim stole i zawsze jak na niego spojrzę, będę wspominać uśmiech cioci.
Będąc już w jesieni życia, chętnie odwiedzała rodzinę i bardzo cieszyła się z gości. Planowaliśmy w przyszłym roku najazd rodzinny z okazji jej setnych urodzin. Pewnie w ten dzień zapalimy świeczkę na jej cześć!
Zdjęcia zrobione przez mojego brata Radka.