Dawno nie chodziłam po górach. Zniechęcają mnie tłumy na turystycznych szlakach w Tatrach. Całe życie tam jeździłam, a ostatnio tylko na krótko bez górskich wycieczek. 2 lata temu byliśmy w Szwajcarii, ale niewiele spacerowaliśmy, a na żaden szczyt nie weszłam. No i chyba już nie chciałam.
Taury Niskie w Austrii mnie zachwyciły. Piękne widoki, mało ludzi, wiele dostępnych malowniczych szlaków. Sama wędrówka na Preber, 2740 m npm, który nie jest trudny do zdobycia, była dla nas dość męcząca. Raz, że dawno nie chodziliśmy po górach, dwa, że mamy swoje lata. Na szlaku widzieliśmy dwoje ludzi - panią która w podskokach zbiegała z góry z kijkami i pana, który szedł dziarskim krokiem ku górze, minął nas z uśmiechem i zniknął. To na jego tempo przygotowali drogowskaz na pierwszym zdjęciu. My szliśmy krokiem emeryckim i trwało to nieco dłużej.
Pogoda, jak to w górach, była zmienna. Wyszliśmy, jak mocno świeciło słońce, schodziliśmy w deszczu. W sumie przed szczytem zaczęło już padać więc przycupnęłam pod parasolką. Na szczycie też chwilę padało. Ciekawe było to, że na górze przy krzyżu stała wygodna ławeczka. Idealna na odpoczynek po długiej wędrówce.
Mieliśmy nieco szczęścia, bo po drodze spotkaliśmy pardwy, niżej widzieliśmy drozda obrożnego.
Wycieczka fajna, ale dla mnie dość ciężka. Rekompensatą były cudowne widoki i możliwość wdychania górskiego powietrza, i dotykania skał.
 |
Pardwa górska |
 |
to ja wchodzę |