W czerwcu byliśmy na Mazurach. Trochę przez przypadek. Z okazji ślubu Lucyny i Kazika. Zaprosili nas, a my przyjechaliśmy. Pozostaliśmy przez kilka dni i razem z Agatką i Przemem zwiedzaliśmy okolicę. To inne Mazury niż okolice wielkich jezior. Bez jachtów i turystów. Garbate Mazury są malownicze i spokojne. Może dlatego, że byliśmy tam jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego.
Przewiduję relację w kilku częściach, bo nie da się w jednej opisać wszystkiego więc zaczynamy.
W Puszczy Romnickiej jest miejscowość Stańczyki. Znajduje się tu pozostałość linii kolejowej sprzed 100 lat. Ze względu na ukształtowanie terenu droga kolejowa prowadziła przez betonowe wiadukty. Linii kolejowej już dawno nie ma, wiadukty są odrestaurowane i przygotowane pod turystów, ale wyglądają ciekawie. Gnieżdżą się na nich jeżyki i oknówki, których mnóstwo wokół lata. Latał tez myszołów a w dole nad rzeczką ciekawe motyle.
Pokłonnik osinowiec |
Pokłonnik osinowiec |
Plamek czeremszak Abraxas sylvata |
Pod wiaduktem jest stawek, który z jednego tylko miejsca wygląda jak wielkie serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz