Mamy już Wielki post, a ja się pochwalę, jakie pączki usmażyłam w Tłusty Czwartek. Już kiedyś o nich pisałam, ale są takie dobre, że nie mogę się powstrzymać. Upiekłam jak zawsze z konfiturą z płatków róży własnoręcznie robioną i z powidłami (niestety kupnymi). Smażyłam na smalcu, ale nic nie przeszło do ciasta. Wierzch był lekko chrupiący, a środek puszysty i rozpływający się w ustach.
Znacie moją słabość do pieczenia chlebów i bułek. Tym razem upiekłam z bardzo starej odmiany mąki - samopszy. Przepis praktycznie taki sam, jak do chleba żytniego na zakwasie.
Smak ciekawy, inny jak chleba pszennego lub orkiszowego. Polecam!
Ale narobiłaś smaku! Bardzo, baaardzo niedopsze, apetyt się wzmaga a tu kręgosłup trzeszczy.;-D
OdpowiedzUsuńBo Tabciu, nie trzeba zjadać wszystkich od razu! ;-) Nakarmiłam rodzinę, a ja zjadłam jednego w pierwszy dzień, a w drugi kolejnego i basta!
UsuńPięknie wyglądają i na pewno świetnie smakują. Podziwiam Cię, że poprzestała na jednym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję Celu! Pączka podzieliłam na 2 części, to tak jakbym zjadła dwa ;-)
UsuńHi Ludmila!
OdpowiedzUsuńYour bread and bakings lookes really good.
Have a nice day /Marika
Marika! I try to make what I bake look appetizing. And that it is tasty. I am constantly perfecting my baking and learning humility and patience. Thank you!
UsuńBetter give me your address, Ludmila. I’m coming to visit next year. I’ll be sure to lose a kilo or two before I arrive so that I can make it up on doughnuts and bread! Hugs - David
OdpowiedzUsuńYou're welcome David! I'd be honored if you had the opportunity to visit me and try my pastries. Just 1-2 kilos won't be enough... ;-)
Usuń